piątek, 12 czerwca 2015

Napisz do mnie!

                Tajemnica. Poznałem piękną tajemnicę. Przez przypadek i nielegalnie, ale jednak ktoś mi pozwolił ją poznać. Mam to w sobie, jak wielu też jestem podglądaczem. Dniami i nocami podążałem jej tropem, by w końcu dostać się do konspiracyjnego skarbu.  
Wskazówki wiodły mnie po setkach zapisanych kartek, kartek na których roiło się od liter jak od stada pszczół. Na początku latały bezładnie plątając się w słownym chaosie. Słowa sprawiały wrażenie jakby zostały umieszczone nie w tym miejscu, jakby nie powinny tam być. Zastanawiałem się… czy one na pewno powinny tam być (?). Wzięły się tam niespodziewanie, jakby z zaskoczenia lokując się w miejsce kompletnie dla nich nie przeznaczone. Przypadkowe słowa po prostu tam były, choć nikomu na początku się to nie podobało. Ale kiedy już się tam znalazły i pozwalały sobie być w dalszym ciągu zaczynały się zadomawiać. Nabrały sensu i jakby większego poczucia, że właśnie powinny być tu gdzie są. Nigdzie indziej, choć ich zamierzenie było zgoła odmienne. To i tak były i bezczelnie zaczynały nabierać sensu i nabierały go coraz szybciej. Słowa przeobraziły się w zdania, całe ich serie. Patrzyłem jak po krótkim czasie zadomowiły się, wykładając nogi na stół i chwytając w dłoń „jeszcze jedną szklaneczkę whiskey…”.
One doskonale wiedziały… i były tego pewne! Pewne siebie rozpanoszyły się na nieodkrytym lądzie docierając do najszczelniej zamkniętych zakamarków. Niczym złodziej wykradały stamtąd wszystko co najcenniejsze, wszystko co wartościowe. Napychały kabzę tymi kosztownościami i idąc pokrętną ścieżką do skarbca. To on od początku był celem, to było jasne, to było wiadome… jednak wszyscy to ukrywali. Obserwowałem je podejrzliwie zastanawiając się dokąd prowadzą mnie i dokąd zaprowadzą ich. Zaczęły się z sobą ścierać, zamazując jasno określoną ścieżkę do sedna. Bo przecież sedno było oczywiste, wskazówka wydawała się jednoznaczna.
Obawiałem się jednak, że mogą zaprowadzić wszystkich do: nigdzie. W tym „nigdzie” być może nie będzie żadnego sedna, żadnego skarbu. A co jeśli litery, słowa i zdania wiedzą lepiej – a co jeśli to właśnie słowa, litery i zdania są sednem i skarbem (?). Mnożyły się, odbijając od ścian i waląc rykoszetami zmieniały rzeczywistość torując drogę do poznania tajemnicy, do samych siebie.
I chyba wtedy zorientowałem się, że precjoza ukryte w skarbcu są warte tylko tyle różnica między kursem waluty słowa i emocji.  Myślę, że nie żałuję odkrycia tej tajemnicy, było warto. Zdecydowanie!



Jeśli chcesz wiedzieć kto stoi za słowami ze „wskazówek” do skarbu, jeśli chcesz poznać stosunek między słowami a emocjami – to koniecznie zajrzyj do książki pod tytułem „Napisz do mnie”. Poznasz zaplątaną historię i piękną tajemnicę dwojga ludzi. Emmi i Leo przypadkowo i przez pomyłkę nawiązują ze sobą kontakt e-mailowy… który jak się później okazało towarzyszył im przez wiele następnych miesięcy. O czym pisali i do czego ich te słowa zaprowadziły dowiesz się po niezwykle przyjemnej i przede wszystkim wciągającej lekturze składającej się jedynie z treści ich internetowych listów. Korespondencja ta nie pozwala się od niej oderwać i skłania z wielką mocą do zastanawiania się co będzie w następnym mailu. Ogromna dawka emocji i wiele pytań o ludzką naturę to coś co pozwala być tej książce czymś więcej niż tylko ... książką. 

„NAPISZ DO MNIE” - Daniel Glattauer, wydawnictwo Książnica.

Polecam!

PS.
Wątpię czy pierwszą część tego tekstu można uznać za recenzję… - to nawet na pewno nie jest recenzja. Ale one bywają sztywne i płaskie a ja staram się tego unikać. Więc są to po prostu moje odczucia po przeczytaniu określone stylem panującym w książce. Naprawdę polecam ;)





5 komentarzy:

  1. Dość inna, ale ciekawa recenzja ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba przyznać, że faktycznie fragment jest bardzo ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka składająca się wyłącznie z pisanych przez dwójkę ludzi listów...oryginalnie, zapewne przeczytam, jak tylko ogarnę wszystko, co mam do ogarnięcia... Do "specyficznych" książek lubię się zabierać w całkowitym spokoju...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zwykle recenzje są pisane według jakiś ustalonych reguł, czy szablonu, trzeba przedstawić dane elementy które zainteresują czytelnika. Tutaj widzę świetny tekst, który jest o wiele lepszy od recenzji które wcześniej zdarzało mi się czytać :) Jestem fanką takich historii, więc może kiedyś sięgnę po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń